W życiu nie warto nic zmieniać

Bo i po co? Przecież jest dobrze. Jest gdzie pracować i co do garnka włożyć. Są też znajomi. Można razem z nimi usiąść i pogadać o tym smutnym kraju. Że politycy kradną, a Maciek spod trójki założył firmę. Pewnie za pieniądze taty. I pewnie mu się nie uda. Można też włączyć telewizor i na tvn24 utwierdzić się w tym przekonaniu. Potrzeba tylko chwili, żeby zobaczyć polityka, który ukradł no i jakiegoś Kowalskiego, któremu urzędnicy zamknęli firmę. Ha! Miałeś rację. Maciek to idiota.

Wytrwali.pl - Nie warto nic zmieniać

Wytrwali.pl — Nie warto nic zmieniać

 

Czytasz pewnie ten tekst, jak te o sytuacji na Ukrainie. Myślisz sobie: “Biedni. Dobrze, że u nas jest inaczej.” Ty przecież nie masz nic wspólnego z facetem opisanym wyżej. Przykro mi — prawdopodobnie masz więcej niż myślisz. Teraz się zastanawiasz, kim ja do cholery jestem, żeby Ci mówić kim jesteś. Otóż jestem tylko blogerem, który po prostu chce dla Ciebie dobrze. Wysoce prawdopodobne, że jesteś mądrzejszy i dużo więcej przeżyłeś niż ja. Ja jednak jestem tu od tego, żeby zakwestionować Twój status quo. Każdy z nas w pewnym momencie osiada i zaczyna unikać zmian. Jeżeli nie masz takiego problemu teraz, bardzo możliwe, że wkrótce będziesz miał. Postaram się przygotować Cię do tego tak, żebyś jak najłatwiej to rozpoznał i tego uniknął.

 

Każdy ma jakieś marzenia

Z pewnością znasz postać, która idealnie odzwierciedla bohatera pierwszego akapitu. To człowiek, który wstaje rano tylko po to, żeby przeżyć. Co więcej — kompletnie nie jest tego świadomy. Wstaje, wykonuje swoją pracę, załatwia niezbędne sprawy i idzie spać. Jak każdy ma też masę marzeń. Czasem banalnych, czasem nie. Zobaczyć Nowy Jork, kupić sportowy wóz, mieć dom na wyspie itd. Ty przecież też masz marzenia, nie? Ja przykładowo zawsze marzyłem, żeby pisać teksty, które będą czytane. A marzyłem długo. I wiesz co? Marzenie nie spełniło się do momentu, kiedy nie zacząłem ich pisać. Śmieszne nie? A śmieszne tylko dlatego, że z tej perspektywy oczywiste. Zawsze po osiągnięciu czegoś, będąc już na końcu drogi, wmawiamy wszystkim, że to pestka.

Przy okazji. Też nie znosisz takich ludzi? Wszyscy “mówcy motywacyjni”, którzy za pieniądze dają wykłady pt. “5 prostych sposobów, które sprawią, że w tydzień będziesz szczęśliwy” to idioci. To nigdy nie jest proste. Maciek, który założył firmę na początku wpisu, nie będzie na niej zarabiał, jeżeli nie włoży w to całego swojego wysiłku i wytrwałości. Ale to dalej nie jest powód, dla którego ludzie w końcu osiadają na mieliźnie. Jest wielu, gotowych włożyć siebie całego w realizacje marzeń. Zaangażować się w to na 100%. To co miał Maciek, a czego nie mają inni, to coś zupełnie innego.

 

Odwaga

Zastanów się nad tym. Maciek nie miał tak łatwo. Zbierał kasę przez kilka lat i próbuje założyć firmę. Sąsiedzi i znajomi, obrzucają go całą masą nic nie wartego hejtu. Że tata dał pieniądze. Że się nie uda, bo kiedyś wujek szwagra, od strony brata ciotecznego próbował i zbankrutował. No i w telewizji tak mówili. A Maciek mimo wszystko idzie dalej i robi swoje. Jak inaczej to określić, jeżeli nie Odwaga?! Czasem głupota — zgadzam się. Ale nie w tym przypadku. Maciek zrobił badania, dokładnie sprawdził rynek i inwestuje w swoje przeczucia.

Odwaga jest mu też potrzebna na innym etapie. Jest to etap pierwszego niepowodzenia lub kryzysu. Jest kompletnie nieunikniony i zawsze nadchodzi. Jak tylko coś się nie uda, sępy zlatują się w 5 minut, żeby zebrać ochłapy, którymi karmią swoją próżność. Sami czują się lepiej, a biedny Maciek przez chwilę myśli: “Cholera, może mają rację…” i dokonuje wyboru. Próbować dalej? A może założyć kapcie i zaprosić doradców na piwo w podziękowaniu, że go wyciągnęli z tego pomysłu?

Nie mi to oceniać, który wybór jest dobry. Sam z pewnością czujesz co powinien zrobić. Musisz jednak wiedzieć, że w którąkolwiek pójdzie stronę, będzie przekonany, że dobrze zrobił. Jest pewna grupa osób, które chorują na depresję i są niezadowolone ze wszystkiego, co je spotyka. Muszą się leczyć, to jasne. Ale spójrz — w dużej mierze, każdy z nas jest zadowolony ze “swojego” wyboru. Jesteśmy świetni w tworzeniu sobie wytłumaczeń obecnego stanu rzeczy. “Nie założyłem firmy, bo wszyscy mówili, że się nie uda. A wszyscy przecież nie mogą się mylić.” Dlatego też, to cholernie ważne, żeby zachowywać w takich momentach pełną świadomość, bo możemy się nigdy nie dowiedzieć co nas w życiu ominęło.

 

Co jest Twoją “firmą Maćka”?

Symbol, który stworzyłem — firma Maćka, może być wszystkim. Skokiem ze spadochronem, przeprowadzką do innego kraju czy zakończeniem toksycznego związku. Każdy ma inne problemy w życiu i inną drogę rozwoju. Wydaje mi się, że kluczem jest, po prostu, nie osiadanie na mieliźnie. Jeżeli kiedyś przyjdzie Ci do głowy, że już osiągnąłeś wszystko, co mogłeś osiągnąć — przegrałeś. Nie dopuść do tego.

Pamiętaj — zmienianie świata wokół siebie nie jest proste i nigdy nie będzie. Dokonując zmian możesz narazić się na hektolitry hejtu spływającego z ust szarej masy. Ludzi przeciętnych, godzących się z tytułem tego wpisu. I uwierz mi, do takich zmian potrzeba prawdziwej, niepohamowanej i stałej odwagi.

A teraz do roboty, nie ma czasu. Marzenia czekają.

Pozdrawiam,
signature3

Wpisy, które mogą Ci się spodobać...

14 Responses

  1. Heilua pisze:

    Nasunęła mi się taka krótka refleksja: “Nieopłacalnym” jest żyć inaczej, niż na cały etat.

  2. Emil pisze:

    Hejt, który na ciebie spływa, to pierwsza oznaka sukcesu. Jak zaczynasz robić cos na tyle dobrze, że ludzie zaczynają hejtować i obrzucać cię błotem, to znaczy, że wykonujesz swoją pracę dobrze i idziesz w odpowiednim kierunku.

  3. Leniwiec Leniwiec pisze:

    Dobry tekst. Czasami tak właśnie jest — od pierwszego do pierwszego starcza, na głowę nie kapie, jakieś 4 kółka też są i zaczyna się życie od weekendu do weekendu, kiedy to człowiek ze starą paczką znajomych się resetuje … To wszystko znam z autopsji niestety. W tym roku moją a w sumie to rodzinną “firmą Maćka” są wakacje za granicą. Plaża, basen, drink, dużo słońca i … brak telefonu służbowego i maila ;)
    BTW czasami warto zrobić, coś innego niż tradycyjnie. Z własnego podwórka — co jakiś czas w weekend nagle zapada decyzja — zbieramy się i jedziemy do YYY (dowolne miasto w odległości do 150 km od naszej mieściny). Po drodze sprawdzamy co w miejscu docelowym warte jest obejrzenia, zwiedzenia — ta era smartfonów :) Jeszcze nie zdarzyłoby się, żeby taki wypad był nieudany.

    • Wytrwały Wytrwały pisze:

      Miło mi, że powróciłeś “Leniwiec” ;)

      Powiem Ci szczerze, że ja niestety też znam to wszystko z autopsji. To że piszę tego bloga, nie świadczy o tym, że jestem ideałem :) Wręcz przeciwnie. Pozwala mi po prostu pracować nad sobą.

      Co do wyjazdu za granicę, ten brak telefonu służbowego i maila jest chyba najcenniejszy. Tylko pozwól, że zapytam. Skoro to jest Twoja “firma Maćka”, to co innym w tym przeszkadza? Masz w związku z tym jakiekolwiek negatywne głosy?

      • Leniwiec Leniwiec pisze:

        Po bieganiu, znowu szron na czapie i jest chwila przysiąść do netu :)

        Co innym przeszkadza … Rodzinę mogę generalnie podzielić na 2 części. Jedna z nich cieszy się z twoich sukcesów, dopinguje Cię i wspiera, cieszy się twoim szczęściem, Druga natomiast wychodzi z założenia, że powinno się równać w dół i nikt nie powinien mieć “lepiej” od nich. Ta druga część większość czasu spędza na narzekaniu jak to jest źle, rząd nie pomaga, ci co mają lepiej to złodzieje bo to pewnie przekręty etc. Gdyby jednak chociaż połowę energii, którą poświęcają na narzekanie i picie browarków przed TV poświęcili na zmianę chociaż drobiazgów w swoim życiu. Więc taki wyjazd wakacyjny to fanaberia. Zresztą — 4 dni w naszych górach na prywatnej kwaterze to też fanaberia — jak to można jechać gdzieś żeby zobaczyć coś innego, zmienić otoczenie, zresetować mózgownicę.

        • Wytrwały Wytrwały pisze:

          No tak.

          Nie wpadłem na to, że rzeczywiście rodzina może mieć coś do tego. Ja wciąż mam ciocie i wujków w wieku 55+, którzy przez całe życie nigdy nigdzie nie byli. Mimo tego, że mieli możliwość i kasę.

  4. Anna pisze:

    Jeśli mogę, to chciałabym przytoczyć jako niesamowity dla mnie przykład kogoś, kogo uważam za bohatera trwania w wytrwałości, w dążeniu do osiągnięcia niby nie osiągalnych celów jak dla takiej osoby,…chcieć tzn.móc, a móc tzn.żyć.….pozdr.

    • Wytrwały Wytrwały pisze:

      Oj tak Aniu. Nick ma specjalne miejsce w moim sercu i z pewnością kiedyś jego historia zostanie opisana na łamach tego bloga. Opisywało ją jednak tak wielu, że muszę poważnie zastanowić się nad tym, jak zrobić to oryginalnie. Inaczej.

      Bardzo Ci dziękuję za komentarz :)

      Pozdrawiam!
      Wytrwały

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title="" rel=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>